Farszynki z suszonymi grzybami, czyli nadziewane kotlety ziemniaczane


Stwierdziłam ostatnio, że mam w spiżarce zapasy jedzenia jak na wojnę. I to bynajmniej nie z powodu sytuacji jaka zaistniała, tylko taki ze mnie po prostu chomik na co dzień. Uznałam, że to jednak trochę przesada i że muszę sukcesywnie te zapasy zużywać. Dziś padło na suszone prawdziwki. Chciałam, żeby nie były dodatkiem do dania, a żeby grały rolę pierwszoplanową. I wymyśliłam, że zrobię farszynki, bo dawno już za mną chodziły. To nadziewane kotlety ziemniaczane z kuchni Warmii i Mazur. Mięciutkie, sycące, a w przypadku mojego farszu, bardzo aromatyczne. A żeby nie zmarnować wywaru z suszonych grzybów, zrobiłam z niego sos do polania kotlecików. Jeśli nie chcecie robić sosu, równie dobrze będą smakowały solo lub z kleksem kwaśnej śmietany. Jeśli macie w spiżarni jakieś suszone grzybki, które czekają na Waszą uwagę, niech mają swoje pięć minut.






Ciasto:
- 1 kg obranych ziemniaków
- 1 jajko
- 2-3 łyżki mąki pszennej
- 2-3 łyżki mąki ziemniaczanej
- sól, pieprz

Farsz:
- 100 g suszonych grzybów leśnych
- 2 cebule
- 4 liście laurowe
- 2 łyżki suszonej włoszczyzny (używam mieszanki 100% suszonych warzyw, bez dodatków)
- 1 jajko
- 1 łyżka bułki tartej
- sól, pieprz
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki oleju

Sos:
- wywar z gotowania grzybów
- sól, pieprz
- pół łyżeczki suszonego lubczyku
- 3 łyżki kwaśnej śmietany
- 2 łyżki śmietany kremówki
- 1-2 łyżki mąki ziemniaczanej

Ziemniaki gotuję do miękkości w osolonej wodzie. Odcedzam i zostawiam, żeby porządnie odparowały. Im mniej wody w nich zostanie, tym mniej mąki będzie trzeba dodać, a więc tym lepsze ciasto. Gdy przestygną i woda przestanie z nich parować, przegniatam je przez praskę i dodaję w równych proporcjach mąkę pszenną i ziemniaczaną oraz jedno jajko. Doprawiam solą i pieprzem lub tylko pieprzem, jeśli mocno osoliłam wodę na ziemniaki. Wyrabiam ciasto najpierw w misce, a później na stolnicy podsypanej mąką. Jeśli ciasto jest zbyt rzadkie, można dodać trochę więcej mąki. Ciasto szybko zagniatam do połączenia składników, dłuższe wyrabianie sprawiłoby, że ciasto zacznie się ciągnąć. Powinno być elastyczne i nie kleić się zbytnio do rąk.

Grzyby namaczam albo w zimnej wodzie wieczór wcześniej, albo we wrzącej wodzie, minimum pół godziny przed gotowaniem. Wody powinno być tyle, żeby przykryła wszystkie grzyby, ale niezbyt dużo, żeby wywar był intensywny. Grzyby gotuję 20 minut i odcedzam, zachowując wywar. Cebulę siekam i smażę razem z liśćmi laurowymi na oleju i połowie masła. Gdy cebula się zeszkli, dodaję suszone warzywa i podlewam odrobiną wody, żeby warzywa nią nasiąknęły i się ugotowały. W międzyczasie kroję grzyby w cienkie paski. Gdy woda z patelni odparuje, wyrzucam liście laurowe i dodaję na patelnię grzyby oraz pozostałą łyżkę masła. Przyprawiam solą i pieprzem do smaku i smażę grzyby 3-4 minuty, mieszając okazyjnie. Przekładam grzyby z cebulą do miski i daję im przestygnąć, po czym dodaję do nich jajko i łyżkę bułki tartej i dokładnie mieszam.

Wywar z grzybów przyprawiam solą, pieprzem oraz lubczykiem i doprowadzam go do wrzenia. W miseczce mieszam słodką i kwaśną śmietanę, którą hartuję, dodając trochę gorącego wywaru do miseczki. Mieszam i wlewam do garnka z sosem. Do tej samej miseczki dodaję 1-2 łyżki mąki ziemniaczanej (zależy jak dużo sosu wyszło) i odrobinkę zimnej wody do rozmieszania mąki. Wlewam to do gotującego się sosu i ponownie doprowadzam do wrzenia.

Maczam dłonie w mące, żeby łatwiej kleiło się farszynki i urywam małe kulki ziemniaczanego ciasta, które rozpłaszczam rękami na dość płaskie kółko. Na środek nakładam solidną łyżkę farszu grzybowego i owijam go ciastem. Na tym etapie farszynki mają mniej więcej kształt jajka, który rozpłaszczam delikatnie i formuję z nich owalne placki. Delikatnie, żeby nie rozerwać warstwy ciasta. Smażę farszynki na oleju, na niedużym ogniu po kilka minut z obu stron. Podaję z sosem grzybowym i kwaśną śmietaną.

Komentarze

Popularne posty