Chrupiąca kaczka z sosem na bazie czerwonego wina z nutą pomarańczy


Dzisiaj przychodzę do Was z prawdziwą perełką. Ten przepis na kaczkę przywiozłam prosto z bawarskiej restauracji, gdzie co chwilę kelner wynosił z kuchni kolejną jej porcję, za którą unosiła się aromatyczna mgiełka. Podpytałam o składniki, a w domu dopracowałam proporcje, dodałam trochę od siebie i wyszła taka, jaką ją zapamiętałam. Mięciutka w środku, o cudownie chrupiącej, złotej skórce, podana z wyrazistym winno-pomarańczowym sosem.
Co lubię w tym przepisie to to, że można go przygotować na dwa razy, tak, że w dniu podania zostaje nam tylko 20 minut pracy. Tak więc, jeśli chcecie przygotować coś ekstra na niedzielny obiad, a nie chcecie stać długo przy garnkach, wystarczy, że przygotujecie sobie wszystko dzień wcześniej, a na drugi dzień tylko dopieczecie kaczkę i podgrzejecie sos. Sos robi się długo, ale robi się sam, a my możemy zająć się innymi obowiązkami. Ja bardzo lubię tę kaczkę podaną z czerwoną kapustą na ciepło i z gotowanymi ziemniaczkami lub ziemniaczanym knedlem.








Składniki:

- cała kaczka
- 3 małe marchewki
- 1 pietruszka
- 1/2 średniego selera
- 3 małe cebule
- 4 szklanki wody
- 2,5 szklanki czerwonego wytrawnego wina
- 1 szklanka soku pomarańczowego
- 3 łyżki przecieru pomidorowego
- 1-3 łyżeczki miodu
- 6 ziarenek czarnego pieprzu
- 6 liści laurowych
- 1/2 łyżeczki lubczyku
- szczypta chilli
- 2 szczypty soli
- szczypta mielonego pieprzu

Piekarnik nagrzewam do 150 stopni. Kaczkę przygotowuję do pieczenia. Wyciągam części, które zwykle są w środku, przy szyi często są kawałki tłuszczu, które odcinam, ale nie wyrzucam. Skrzydełka odkrajam w stawie najbliższym tuszce. Wszystkie małe elementy łącznie z kawałkami tłuszczu układam w formie do pieczenia. Myję warzywa, nie obieram i kroję na średniej wielkości kawałki i układam pomiędzy kawałkami mięsa i tłuszczu, które są już w formie. Na górze kładę całą kaczkę posypaną solą i pieprzem (na sucho, nie smaruję jej żadnym tłuszczem) i wkładam do nagrzanego piekarnika na 1 godzinę i 40 minut. W połowie pieczenia, obracam kaczkę do góry nogami. Gdy kaczka upiecze się z obu stron, wyciągam formę z piekarnika, kaczkę odkładam na bok, a gdy wystygnie chowam do lodówki. Ja lubię dopiekać ją na drugi dzień, ale możecie to zrobić w tym samym dniu na 20 minut przed ukończeniem sosu. Wszystko, co piekło się pod kaczką wrzucam do dużego rondla, wlewam wodę, wino i sok, dodaję przecier i przyprawy. Uwaga z solą, bo sos zmniejszy swoją objętość wielokrotnie. Wsypcie szczyptę, zawsze można dodać później. Dodaję też miód, ale jego ilość uzależniam od tego jakie miałam wino i sok. Na początek proponuję dodać jedną łyżeczkę, a więcej dodać w razie potrzeby pod koniec gotowania. Doprowadzam sos do wrzenia, i zostawiam pod przykryciem na małym ogniu. Sos gotuje się długo, za minimum uważam cztery godziny, dlatego tak dużo wlewamy płynów, to wszystko zredukuje się do znacznie mniejszej ilości, Ta proporcja podana jest orientacyjnie na około cztery godziny na niewielkim gazie. Możliwe, że będziecie musieli dolać więcej płynów lub dłużej redukować sos. Kiedy sos osiągnie pożądaną konsystencję i jest już odpowiednio doprawiony solą i miodem, odcedzam go przez sito i porządnie odciskam wszystko, co zostanie na sicie. Ja na tym etapie ściągam z góry warstwę tłuszczu, kiedy sos się ustoi, bo zwykle jest go za dużo, ale to zależy od Waszej kaczki. Kiedy jestem gotowa podawać kaczkę na obiad, nagrzewam piekarnik do 210 stopni i wkładam kaczkę na 20 minut, w międzyczasie podgrzewając sos. W ciągu tych dwudziestu minut kaczka robi się chrupiąca jak marzenie. Podaję prosto z piekarnika z aromatycznym sosem. Polecam, jeść ją na świeżo, bo niestety odgrzewana traci ze swojej chrupkości.

Komentarze

Popularne posty